Pierwsze dni
Aktualności
Otworzyć drzwi dla matek wcześniaków. Czekamy na rekomendację WHO.
Dodano:
23.04.2020
Przeczytasz w ciągu:
2:40 min.
Udostępnij:
17 kwietnia br. prof. Maria Katarzyna Borszewska-Kornacka z zarządu naszej Fundacji uczestniczyła w spotkaniu online zorganizowanym przez EFCNI European Foundation for the Care of Newborn Infants (Europejska Fundacja Opieki nad Wcześniakami). W spotkaniu wzięło udział 25 przedstawicieli organizacji działających na rzecz dzieci przedwcześnie urodzonych z różnych krajów świata.
Wśród uczestników było kilku neonatologów. Większość osób reprezentowała stowarzyszenia rodziców, a także media, które angażują się w edukację rodziców wcześniaków oraz walczą o potrzeby wcześniaków w swoich krajach i Parlamencie Europejskim. Takie stowarzyszenia działają w wielu krajach Europy Zachodniej, w krajach skandynawskich, ale także na Ukrainie, w Bułgarii, w Estonii czy na Litwie. W Polsce działa od wielu lat Fundacja Wcześniak, a także nasza Fundacja.
Telekonferencja z EFCNI dotyczyła roli rodziców w opiece nad ich dzieckiem hospitalizowanym na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka w dobie pandemii SARS-CoV-2, dla których drzwi tych oddziałów są zamknięte. Wszyscy uczestnicy zarówno z Europy, Australii, jak i z krajów afrykańskich wyrazili ogromne zaniepokojenie zniszczeniem zdobyczy, o którą rodzice wcześniaków walczyli wspólnie z neonatologami przez wiele lat – aby drzwi oddziałów neonatologicznych i pediatrycznych były otwarte, a rodzice traktowani byli nie jako odwiedzający, ale jako aktywni uczestnicy całego łańcucha terapeutycznego koniecznego i niezbędnego w procesie leczenia ich dziecka. Wszyscy, w czasie tego roboczego spotkania, byli zgodni, że ta wielka zdobycz, została utracona przez koronawirusa i restrykcje organizacyjne dyrektorów szpitali, konsultantów krajowych i wojewódzkich, ale także pielęgniarki i lekarzy chroniących (i słusznie) swoje zdrowie i życie.
Matki nie mogą przytulać, kangurować, pielęgnować swoich dzieci. Nie karmią ich sondą, piersią czy kubeczkiem, tylko gdzieś w wyznaczonym punkcie szpitalnych korytarzy zostawiają swoje odciągnięte w domu mleko. Co gorsza, w wielu krajach noworodki nie mają koniecznych konsultacji okulistycznych, kardiologicznych czy ortopedycznych, bo przychodzący z zewnątrz konsultanci paraliżowani są obawą zakażenia siebie lub przeniesienia swojego bezobjawowego zakażenia na noworodki i personel oddziałów noworodkowych. Czyż nie grozi to zwiększeniem umieralności i zachorowalności wśród wcześniaków? Czy będziemy mieli na nowo niewidome dzieci z powodu retinopatii wcześniaków (w Polsce nie mamy od kilku lat takiego problemu), a dzieci nie dotrwają do koniecznego zabiegu kardiochirurgicznego? Mimo paraliżującego nas strachu o jutro, musimy chłodno, realnie spojrzeć na możliwości wyjścia z kryzysu rodzicielskiej opieki nad dziećmi przebywającymi na OIOM-ach. Głos przedstawicielki Grecji poparty przez wszystkich uczestników konferencji mocno zapadł w pamięć uczestników telekonferencji: „Po tej pandemii będą następne epidemie, inne długotrwałe „zarazy”, trzeba więc walcząc o dzisiaj zrobić coś dla jutra”.
W szpitalu im. ks. Anny Mazowieckiej w Warszawie zostały zainstalowane kamery nad inkubatorami i rodzice z domu mogą oglądać swoje dzieci. Pani Profesor przedstawiła tę inicjatywę uczestnikom telekonferencji. Spotkała się z ich uznaniem przy jednogłośnym stwierdzeniu, że „to nie to samo”. Nic nie zastąpi dotyku matki, jej głosu podczas czytania przy inkubatorze, jej zapachu, jej kangurowania. To są krótkotrwałe rozwiązania nie zastępujące sedna i idei roli rodziców na oddziałach intensywnej terapii noworodka. Musimy na nowo otworzyć oddziały najpierw dla matek, a w późniejszym czasie dla ojców, rodzeństwa i rodzin (jak to było przed pandemią w wielu krajach Europy i świata). Powstała w tej sprawie petycja, przekazana WHO. W ciągu dwóch tygodni mają zostać wydane rekomendacje właśnie w tym zakresie. A póki co niektóre oddziały w Niemczech utrzymały zasady „otwartych drzwi” na OIOM-ach. Zasada to wyłącznie zdrowe mamy, bez żadnych objawów infekcji, rygorystyczne przestrzeganie zasad higieny osobistej i dezynfekcja rąk. Konieczne jest zminimalizowanie wszelkich kontaktów w drodze do szpitala i do domu, maski, rękawiczki i podobna ochrona personelu oddziału. Niemcy nie testują pod kątem koronawirusa zdrowych ciężarnych ani metodami molekularnymi, ani immunologicznymi, nie wykonują tych badań też u rodziców przebywających codziennie u swoich dzieci. Jednak edukują, edukują, edukują. Więc pewnie można.
W nawiązaniu do działań EFCNI nasza Fundacja wysłała list do Pani Minister Józefy Szczurek-Żelazko z prośbą o stworzenie rekomendacji lub rozporządzenia, które stworzy takie warunków, aby rodzice wcześniaków mogli przebywać w szpitalach ze swoimi dziećmi. Miejmy nadzieję, że sytuacja w Polsce również niedługo się zmieni.